O prozie Szczepana Twardocha dowiedziałam się zapewne „jako ostatnia”. Jest on obecnie jednym z najbardziej znanych autorów w Polsce. Jego książki chętnie tłumaczone są na inne języki, a powieść pt. „Król” stała się historią serialu telewizyjnego.
Do przeczytania książek Twardocha zachęcił mnie, wstyd się przyznać, austriacki kolega zachwycony jego twórczością. Dzięki Stowarzyszeniu MOWA, akcji Austria Czyta i Legimi, mogę nadrobić te „wstydliwe” zaległości. Jeśli kogoś, tak jak mnie, w trakcie pobytu w Austrii ominęły ciekawe polskie książki, to polecam tego autora. Przeczytałam dopiero dwie pozycje „Chołod” i „Pokora”, ale już cieszę się na następne.
Obydwie książki są opowieściami z historią wojenną w tle, a bohaterami są zwykli Ślązacy rozczarowani ideałami, którzy przekonują się, że życie, często na krawędzi, lubi boleć. Choć tracą wiarę w lepsze jutro, to jednak walczą o przetrwanie, a historia nie ma znaczenia w obliczu ich indywidualnej rozterki.
„Chołod” (2022) – najnowsza z książek – to proza, której bohaterem jest sam autor i opowiadana jest przez kilku narratorów. Przenosi nas do surowych arktycznych miejsc. Bezkres Syberii staje się schronieniem dla Konrada Widucha, weterana Wielkiej Wojny. Ślązak z Pilchowic znajduje tam swój skrawek wolności poza systemem i żyje zgodnie z rytmem polarnej natury, a historia nie ma tu znaczenia. Jest tu i teraz oraz brutalna walka o przetrwanie.
„Pokora” (2020) to losy Aloisa Pokory, ślepo wierzącego w wyidealizowaną miłość i jego walka o godność, walka z samotnością i odrzuceniem. Bohater zmaga się z samotnością i pogardą. Szuka przynależności, rozbity pomiędzy światem śląskim i niemieckim. Prześladowany tęskni za spokojem.
Przeczytałam obydwie pozycje nie sugerując się recenzjami, pierwsze zdania książek zachęcają same do dalszej lektury…
Wioletta Jasiak